sobota, 15 lutego 2014

Nowy Rozdział

Nowy dom to taki swojego rodzaju nowy rozdział. W związku z tym mam kilka postanowień, ale póki co ich nie zdradzę. Zdradzę, jak zacznę chociaż któreś ogarniać. ;) Może ktoś mnie chociaż trochę zmotywuje do dalszego ciągnięcia tego wszystkiego.

13 lutego wprowadziłyśmy się do nowego domu. Jest ... dziwnie i zarazem wspaniale. Dziwnie, bo kolejny raz nowe miejsce. Mam problemy ze snem, budzę się w nocy kilka razy czyli standard kiedy pojawiam się w nowych miejscach. Wspaniale ponieważ mam swój kąt. Mały bo mały, ale mój. Wygląda tak jak ja chcę, jest tylko mój i mam święty spokój. Poza tym nie ma Davida, którego sam widok irytuje w takim stopniu, że omatkoboska. I jest zimno, ale to standard domów w UK tak myślę. Mam ciepłą kołdrę, to najważniejsze w tej chwili. Mamy living room gdzie możemy zjeść, spędzić razem czas albo po prostu usiąść na dupie i mieć wyrąbane na cały świat. Bez Davida - tak, ten fakt cieszy mnie najbardziej. A, no i ściany są cienkie cholernie, także nici z seksów. ;)
Dzisiaj zaliczyliśmy pierwszy obiad w nowym domu, który ja przygotowałam. Standardowo pizza, która trzyma mnie do teraz. Będę gruba i szczęśliwa. ;) Poza tym w polskim sklepie dorwałam krówki, które pochłaniam w całości. Coś jeszcze zostało w sumie, więc wcale nie jestem wielkim obżartusem.

W szkole w porządku, chociaż mam wrażenie, że trochę się cofam z językiem. Naprawdę potrzebuję wyjścia do ludzi, a nie mam żadnej możliwości aktualnie - no bo jak urwa? Jak znajdę dodatkową lub nową pracę koniecznie muszę wybrać się na poszukiwania nowego miejsca wolontariatu. To też jest jakaś okazja do poznania ludzi.

Poza tym siedzę i nie mogę się doczekać następnego tygodnia. :) Bardzo, bardzo, bardzo, bardzo!

A to nasz widok z okna, który kiepsko wyszedł na tym zdjęciu. W każdym razie kolejnym razem ... za dnia. I ten już robi wrażenie. ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz